W moich wpisach raczej odżegnywałem się od oceny aktualnej sytuacji politycznej w naszym kraju. Jednak działania „dobrej zmiany” prowadzą do coraz to większej ideologizacji. Trwa zacieśnianie stosunków państwo-kościół, trwa odnawianie duchów zbrodniczych ustrojów, czy powiększa się nie chęć do tego co inne czy nowe. Świadczyć mogą o tych choćby wydarzenia z ostatniego miesiąca, jak nowelizacja ustawy o IPN, która zamyka wolność słowa, i każe upierać się przy jednej właściwej prawdzie, przypadki pobić czy pogróżek względem obcokrajowców, czy coraz częstsze wypowiadanie się kościoła w sprawach państwowych, niekoniecznie zgodnych z doktryną katolicką, lecz mające skutkować niechęcią wobec innego (wypowiedzi księdza H. Zielińskiego, czy pobłażanie wobec antysemickich wypowiedzi i zachowań byłego księdza J. Międlara). Niewspominający już o kwestiach światopoglądowych jak in vitro czy kwestie planowania rodziny, w których to państwo mówi językiem kościoła. Przyczynia się to do coraz większej wiary w zabobon, niż w fakty naukowe. Trochę to smutne, że chcemy tkwić w takim stanie rzeczy. Nie jest żadną nowością, że tam gdzie religia wchodzi w sprawy państwowe tym większy zastój społeczno-gospodarczy. Już na przełomie XVI i XVII wieku, brytyjski filozof i innowator, ojciec brytyjskiego empiryzmu i utylitaryzmu Francis Bacon (1561-1626), apelował, że państwo winno być ateistyczne, co nie oznacza, że obywatele nie mają wierzyć w Boga, wręcz przeciwnie tylko wiara prywatna, czy skupiona w kościele jest wiarą prawdziwie chwalącą (Leśniak 1961). Rozłam państwa i kościoła pozwala na jego rozwój i neutralność wobec innych religii czy światopoglądów. Warto przyjrzeć się myśli Bacona.
Paul van Somer, Portret Francisa Bacona, 1617
Bacon sprzeciwia się scholastycznemu trendowi, który pragnie uzasadniać religię na gruncie nauki. Ściśle rozgranicza, że religia to kwestia wiary i należy ją odbierać tak jak została objawiona, natomiast filozofia i nauki szczegółowe są dziedziną rozumu. Tak, więc w etyce dobro posiada charakter względny i wiążą się ściśle z ziemskim życiem. Natomiast dobro najwyższe jest poza granicą tego świata i nie jest możliwe jego poznanie za pomocą środków filozoficznych, a próba jego ujęcia możliwa jest jedynie dzięki wierze.
Pomimo, iż Francis Bacon był osobą wierzącą, uważał że państwo powinno być całkowicie laickie, pozbawione wpływów władz kościelnych. Nie widzi także nic złego w ateizmie, mocno przeciwstawia się jednak przesądnym wierzeniom.
„Ateizm pozostawia człowiekowi zmysły i zdrowy rozsądek, filozofię, przyrodzoną pobożność, prawa, dobrą sławę; i każda z tych rzeczy może być dla niego przewodnikiem, prowadzącym do zewnętrznej cnoty moralnej, choćby nie miał on religii. (…) Toteż ateizm nigdy nie doprowadza do ruiny państw, albowiem sprawia, że ludzie zmęczeni są sami sobą nie patrząc dalej; i widzimy, że czasy skłonne do ateizmu, jak na przykład czasy Augusta Cezara, były czasami wewnętrznego spokoju. Wierzenie przesądne natomiast było przyczyną zamętu w wielu państwach (…). W wierzeniach przesądnych mistrzem jest lud; i we wszystkim wierzeniu przesądnym ludzie mądrzy idą za ludźmi szalonymi; argumenty zaś przystosowuje się tu do potrzeb praktycznych, odwracając naturalny porządek (Bacon 1958)”.
Bacon zauważa, że im wyższa pozycja religii w państwie, tym częściej pojawiają się jej wynaturzenia. Fanatyzm religijny niszczy stosunki międzyludzkie, skupia się na rzeczach, które nie poprawiają warunków życia obywateli, doprowadzając jedynie do licznych sporów. Toteż państwo o charakterze religijnym niezdolne jest do rozwoju (Gunia 2010).
Powyższe fragmenty pochodzą z mojej pracy licencjackiej, którą ukończyłem 8 lat temu. Nie spodziewałem się wtedy, że obawy o których pisał Bacon, będą w jakikolwiek sposób dotyczyć jeszcze naszego kraju. Raczej poddawałem to wtedy analizie jako przestrogę do czego może prowadzić fanatyzm religijny. Dziś trochę się pozmieniało, pozmieniało na gorszę, dlatego też sądzę, że lektury Bacona powinny być obowiązkowe. Szkoda tylko, że politycy są często wyłącznie „czytelni” i „piśmienni” na Twitterze, a warto by czasem zaglądali do klasyków.
Literatura:
-
Leśniak, K. (1961). Franciszek Bacon. Wiedza Powszechna.
-
Bacon, F. (1959). Eseje. (Esej XVII) Tłum. T. Kotarbiński. Państwowe wydawnictwo naukowe.
-
Gunia, A. Aspekty globalizacji zawarte w dziele Francisa Bacona „Nowa Atlantyda”. https://www.academia.edu/2445827/Aspekty_globalizacji_zawarte_w_dziele_Francisa_Bacona_Nowa_Atlantyda_
Od czasów Francisa Bacona sporo się zmieniło i ja mam na ten temat inne zdanie. Dlaczego państwo powinno być świeckie? Bo łatwiej nim manipulować.
PolubieniePolubienie
Nie przeczę, że nie było zmian, po prostu dla wielu zjawisk jego argumentacja jest dalej aktualna. Nie rozumiem jak państwem niby można manipulować (może władza może manipulować obywatelami?), wymagałoby to przedstawienia jakiś argumentów. Z kolei państwa religijne dotyka dogmatyzm, przez co nie są otwarte na zmiany czy nowości. Dalej pojawia się represjonizm, osoby o innych poglądach czy chcące wprowadzać zmiany są bez wysłuchania ich argumentów zwalczane. Represjonizm równie dotyczy obyczajowości i wkraczania w sferę prywatną, gdy coś nie jest zgodne z doktryną to jest usilnie zwalczane. Oraz pewna najgorsza wada państwa religijnego, czyli przyzwolenie na fanatyzm, czyli całkowite przekoloryzowanie doktryny, która pociąga za sobą bardzo radykalne działania. Weźmy taki Iran gdzie państwo w mocno wkracza w sferę prywatną, konieczność nakrywania głowy przez kobiety, represja w spożywaniu alkoholu nawet prywatnie, a ostatnio zakaz nauki języka angielskiego bo niby jest imperialistyczny [sic!]. Obywatele tego państwa mimo, że bardzo mili są już bardzo zmanipulowani, dlatego nie wyrażają własnego zdania – pozostają bierni i bezradni. Słaba to perspektywa.
PolubieniePolubienie